Dawny Gdańsk Strona Główna Dawny Gdańsk


FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  DownloadDownload

Poprzedni temat :: Następny temat
Moja mała ojczyzna- Port, ul. Wiślna i okoliczne
Autor Wiadomość
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Pią Lis 04, 2011 6:32 pm   

Przepompownia nowego ujścia Warzywodu na skrzyżowaniu ulic Wiślnej i Wielopole.

IMGP7139v.JPG
Plik ściągnięto 17250 raz(y) 95,19 KB

_________________
Jurek
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Czw Lis 10, 2011 10:46 pm   

Straż pożarna posiadała świetlicę ze sceną na której można było organizować przedstawienia lub wygłaszać przemówienia ponieważ była tam też mównica. Scena posiadała dwa boczne pomieszczenia do których prowadziły dwa oddzielne wejścia. Każde z pomieszczeń miało swoje wejście na scenę, która dysponowała kurtyną. Po przeciwnej stronie sali były dwie nieduże izby w tym jedno z oknem i ladą prawdopodobnie do podawania posiłków. Urządzenie świetlicy prawdopodobnie pozostało po niemieckiej załodze która stacjonowała tu w czasie wojny. Raz w roku pomieszczenie owo zamieniało się podczas nocy sylwestrowej w salę balową do której przygotowania zaczynały się kilka dni wcześniej. Szykowano wystrój sali a strażacy karnawałowe przebrania przede wszystkim zaś gotowano ogromny gar bigosu. Nie mogłem się doczekać owego dnia, gdy nie mający w tym dniu służby przychodzili z rodzinami a przede wszystkim dziećmi oraz połowice mających służbę na sylwestrową zabawę. Pierwszy Sylwester jaki zapamiętałem to ten z roku 1960 gdy miałem cztery lata. W przerwie wspólnej zabawy wygłosił przemówienie inspektor pożarnictwa w CPNie kapitan Cieszyński, natomiast ogniomistrz Czerwiński przebrany w turecki strój z fezem na głowie jako medium przepowiadał co się wydarzy w nowym roku. Przyjeżdżał też ktoś z dyrekcji przedsiębiorstwa z życzeniami dla załogi. Tuż przed godziną dwunastą tata wyprowadził z garażu samochód by o północy włączyć syrenę i światła. Dzieci zmęczone wrażeniami kładziono spać w sali sypialnej na łóżkach ich ojców. Z owego okresu utkwiło w mej pamięci pewne wydarzenie, otóż w ramach przygotowań do zabawy sylwestrowej strażacy postanowili zrobić wino z jarzębiny które rosły na boisku. Widocznie coś nie poszło tak jak trzeba bo zamiast wina powstał wspaniały poncz .Tak wspaniałego płynu nie piłem już nigdy potem, na degustatorów którzy go spożywali w nadmiernej ilości działał usypiająco. :wink:

CDN.
_________________
Jurek
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Nie Lis 20, 2011 4:57 pm   

Rewitalizacja dawnej szkoły podstawowej w Letniewie.

IMGP7707j.JPG
Plik ściągnięto 17097 raz(y) 109,83 KB

_________________
Jurek
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Sro Lis 30, 2011 7:57 pm   

Jakiś czas temu wspomniałem iż mój tata był żołnierzem AK i ukrywał się do roku 1956, a ja urodziłem się pod przybranym nazwiskiem ale od początku. Tata zanim zadomowił się w Gdańsku przeszedł drogę godną filmu sensacyjnego. Pochodził z powiatu Oszmiana pod Wilnem, był człowiekiem skrytym i surowym. Nigdy nie był wylewny we wspomnieniach (chyba że była to forma przypomnienia abym się przykładał do nauki bo on to w życiu miał tak a tak), lub podczas spotkań z kolegami z partyzantki lub obozu dla internowanych w Kałudze pod Smoleńskiem. Pewnego razu po powrocie mamy z wywiadówki odbyła się tradycyjna pogadanka (a potrafił truć) o życiu .Usłyszałem wówczas historyjkę która w owym czasie nie mieściła mi się w głowie. Wygłosił kazanie na temat mojego niezaangażowania w naukę gdy tymczasem on w moim wieku musiał paść krowy przyodziany jedynie w długą gryzącą lnianą koszulę i bez butów na nogach. Gdy nadeszła jesień z przymrozkami i szronem na trawie stawał w świeżym , ciepłym krowim placku aby ogrzać stopy. W owym czasie myślałem iż leje wodę. Przy innej okazji wspomniał o swoim pierwszym kontakcie z Niemcami podczas wojny w 1939 roku . Otóż gdy tradycyjnie pasł krowy pod lasem z owego wyjechali niemieccy zwiadowcy na motocyklach, wtedy usłyszał pierwszy raz w życiu niemieckie słowa a brzmiały one następująco : halt ! hende hoh ! (skąd on miał wiedzieć co owe okrzyki miały oznaczać), obyło się na chwili strachu i zdziwienia. W dzieciństwie prosiłem go nie raz aby poopowiadał mi jak to było na wojnie, ponieważ tata mojego kolegi Waldka (jego ojciec był kierowcą w straży i zmiennikiem mojego taty) snuł takowe historie na prośbę syna. Kwitował to tylko uśmiechem i słowami – a ile Waldka tata miał w wojnę lat 5 ? Pamiętam iż śpiewał piosenkę coś o placówce i bolszewikach oraz pokazywał mi bliznę na łydce po przestrzelinie . Po przejęciu władzy na Litwie przez Litwinów zaczęła się litwinizacja Polaków , każdemu Polakowi nadawano litewskie nazwisko. Litewskich policjantów nazywano „szawłami”. Gdy nastała władza radziecka zaczęło się poszukiwanie polskiej inteligencji przez sprawdzanie stanu dłoni , gdy były spracowane i zniszczone były poprawne politycznie, natomiast gdy były delikatne i zadbane ich właściciele w najlepszym wypadku mogli się spodziewać wywózki na Syberię lub do Kazachstanu. Przy następnym obrocie historycznego koła fortuny tata był w wieku by mógł wstąpić do partyzantki. Nigdy nie wyjawił w jakim był oddziale i jaki nosił pseudonim. Podejrzewam iż podczas składania zeznań po Gomułkowskiej amnestii nie wyjawił władzy ludowej wszystkiego. Ze strzępków rozmów jakie do mnie dochodziły wywnioskowałem że gro walk jakie stoczył oddział to były walki z sowiecką partyzantką przenikającą na tyły wojsk niemieckich. Białorusini określali polskich partyzantów mianem „ polskie rabuszniki”. W 1944 roku oddział został okrążony przez jednostki armii sowieckiej , partyzanci zostali rozbrojeni i dano im do wyboru albo w Polsku Armiu albo internowanie.

CDN.
_________________
Jurek
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Nie Gru 04, 2011 5:09 pm   

Ponieważ nikt nie miał zamiaru wstępować w Polsku Armiu , cały oddział został internowany i osadzony w Kałudze w lasach smoleńskich. Tam wraz z innymi internowanymi oddziałami A K był zatrudniony przy wyrębie lasu. Z uwagi na to iż nikt nie wiedział jak się potoczą dalsze losy wojny i co się stanie z więzionymi, tata wraz z kolegą postanowili opuścić niegościnne miejsce zakwaterowania. W przebraniu sowieckich oficerów udało się im przedostać do rodzinnych stron na Wileńszczyźnie. Trzeba nadmienić iż podróż w warunkach frontowo-wojennych diametralnie różni się od wojaży turystycznych do których jesteśmy przyzwyczajeni w czasie pokoju. Zawsze sobie zadawałem pytanie czy ja będąc na jego miejscu dał bym sobie radę ze wszystkimi przeciwnościami i sytuacjami które owe generują i czy podołał bym wytrzymać psychicznie nieustannego ciśnienia , któremu był poddawany w jego sytuacji. Po różnych perypetiach o których nigdy nie chciał mi wspominać (być może za mało go naciskałem na takie zwierzenia ), dotarł wreszcie do swojego heimatu czyli wioski Gierdziuny obok Juraciszek. Lecz krótka była radość z wolności, rodzinne domostwo taty zaczęło nachodzić NKWD w poszukiwaniu „polskiego bandyty”, dotkliwie przy tym maltretując dziadka. W obawie iż jakiś miejscowy „prawdziwy patriota” może donieść do naczalstwa o miejscu ukrywania się poszukiwanego, rodzina w porozumieniu z zaufanymi mieszkańcami wioski doszła do wniosku iż tata nie ma szans na przeżycie w rodzinnych stronach. W sukurs przyszedł zbieg okoliczności, ponieważ znajomej kobiecie która miała dokumenty wyjazdowe do Polski i lada dzień miała opuścić rodzinne strony wraz z synem ów w ostatniej chwili zmarł. Został on po kryjomu pochowany a kobieta owa wraz z moim tatą (jako jej synem) noszącym od tej chwili jej nazwisko wyjechała do Polski a konkretnie do Drawska Pomorskiego gdzie została zakwaterowana w jednym z PGRów. Następnie już sam wyruszył do Gdańska gdzie podjął pracę w straży pożarnej CPN. W międzyczasie odbył służbę wojskową w Braniewie gdzie ukończył kurs kierowców samochodowych a po powrocie da straży został skierowany na podoficerski kurs pożarnictwa po ukończeniu którego otrzymał etat kierowcy wozu pożarniczego. Moja mama wychodząc za człowieka którego poznała nie wiedziała iż mężczyzna ten jest zupełnie kimś innym niż widniało to w dowodzie osobistym

CDN.
_________________
Jurek
 
Henio 

Dołączył: 24 Maj 2011
Posty: 149
Wysłany: Pon Gru 05, 2011 8:39 pm   

Miałem kolegę ( niestety nie żyje a był z mojego rocznika ) co to miał podobną sytuację z ojcem ( AKowiec z Wilńsczcyzny ) Żyli pod nazwiskiem Jankowski a nazywał się Tarnowski .
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Pon Gru 05, 2011 9:23 pm   

Henio napisał/a:
Miałem kolegę ( niestety nie żyje a był z mojego rocznika ) co to miał podobną sytuację z ojcem ( AKowiec z Wilńsczcyzny ) Żyli pod nazwiskiem Jankowski a nazywał się Tarnowski .

Dlaczego po amnestii w 1956 roku nie powrócił do swojego prawdziwego nazwiska ? Co do mnie to urodziłem się jako Dąbrowski i ojciec po ujawnieniu się powrócił do prawdziwego, całe szczęście iż nie zmienił mi imienia. :)
Pozdrowienia.
_________________
Jurek
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Pon Gru 12, 2011 7:32 pm   

Miał inne imię i nazwisko z dokumentów wynikało iż są rówieśnikami a w rzeczywistości był od mamy o dziesięć lat starszy a ponieważ młodo wyglądał nie było tego widać. Wojenne koleje losu , które dosięgły wielu Polaków nie ominęły również mnie z tego względu iż urodziłem się pod przybranym przez mego ojca nazwiskiem . Do obecnego nazwiska powróciliśmy w 1957 roku po gomułkowskiej odwilży i powszechnej amnestii z której najbardziej skorzystali członkowie polskiego podziemia patriotycznego. Oczywiście osoba ubiegająca się o prawo skorzystania z owej musiała ze szczegółami opisać swoją działalność konspiracyjną i wcale nie była to taka „muzyka lekka , łatwa i przyjemna” jak by się mogło komuś wydawać. Jak wiadomo władza tylko lekko ociepliła swój wizerunek , natomiast reszta aż tak wiele się nie zmieniła. Dość powiedzieć iż jeszcze w roku 1960 lub 1961udawałem się wraz z tatą na ówczesną ulicę Świerczewskiego obecną Nowe Ogrody na milicję gdyż tata otrzymał wezwanie by złożyć jakieś dodatkowe wyjaśnienia związane z amnestią . Znając mojego ojca myślę iż za dużo się od niego nie dowiedzieli zapewne suche fakty, mniemam tak ponieważ po jego śmierci w domowych papierach znalazłem jego życiorys spisany na brudno bez zbytniego zagłębiania się w nazwiska .W dzieciństwie nie mogłem się nadziwić że w straży koledzy taty zwracali się do niego per Stasiu chociaż imieniny obchodził Józefa natomiast w dowodzie miał Leopold . Z jego imionami to też była komedia z tego względu iż podczas chrzcin ,chrześni byli tak podcięci że zamiast Józef nadali mu na imię Leopold . Wszyscy na podwórku odnosili się do nas jako do Dąbrowskich co również mnie dziwiło. W napiętych sytuacjach w rodzinie ( bywają takie we wszystkich) temat sfałszowanej metryki był gwoździem programu, była mowa o przechrztach i wojennych tajemnicach . No cóż wojna nieraz przestawia ludziom życiorysy wbrew ich woli w konsekwencjami na przyszłe lata nie tylko dla nich ale i innych. Pomimo tego że mój tata był prostym człowiekiem wiele mi przekazał i nauczył , to dzięki niemu czuję się Gdańszczaninem lub jak kto woli Danzigerem. I to by było na tyle.


CDN.
_________________
Jurek
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Wto Gru 13, 2011 10:07 pm   

Były posterunek ORMO w Letniewie.

IMGP6908d.JPG
Plik ściągnięto 16788 raz(y) 104,4 KB

_________________
Jurek
 
Marek Z 

Dołączył: 12 Sty 2004
Posty: 1753
Wysłany: Wto Gru 13, 2011 10:41 pm   

totenkopf1956 napisał/a:
I to by było na tyle.


Fajna historia... :==
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Czw Lut 23, 2012 9:28 pm   

Ciąg dalszy wspomnień dotyczący ul. Wiślnej , jej mieszkańców , miejsc i wydarzeń oraz bliższej i dalszej okolicy czyli mego heimatu .Ulegając kobiecej perswazji DANY powracam do opisu najszczęśliwszych lat mego życia czyli dzieciństwa , a że czas i miejsce sprzyjały przygodom przeto uważam iż rzadko kto miał barwniejsze przygody w naszym mieście od nas czyli dzieciaków znad kanału (Martwej Wisły) Dzisiaj o ZKP .W latach 60tych w Wieczorze Wybrzeża drukowany był kultowy komiks Janusza Christy o przygodach Kajtka i Koka , przez nas nazywanych Kajtkami Majtkami . Zbieraliśmy je namiętnie z niecierpliwością czekając każdego popołudnia na dostawę popularnej popołudniówki z kolejnymi odcinkami komiksowych przygód naszych ulubionych bohaterów . Najprostszym sposobem ich pozyskania było systematyczne kupowanie tej gazety , lecz cóż począć by pozyskać odcinki które ukazały się wcześniej ? Otóż w szkole skrzyknęliśmy się w grupę poszukiwawczo – eksploracyjną żartobliwie nazwaną przez kolegów z klasy Związkiem Kajtkarzy Polskich stąd ZKP. Do grupy należeli Letniewiacy czyli Pączek , Bedzi Pururu , Ciksaciks oraz okazjonalnie z doskoku Horoszka , Mundek , Truś Kanalia , Hołkins , Jaszczur oraz ja nie Letniewiak . Obszar naszej działalności obejmował tereny Nowego Portu , Portu Handlowego , Młynisk , Brzeźna , Klinicznej , Twardej aż po Jana z Kolna .W poszukiwaniu brakujących numerów komiksu penetrowaliśmy śmietniki , komórki , strychy i inne najróżniejsze zakamarki wymienionych przeze mnie miejsc dokonując przy tym ciekawych odkryć , które skutkowały ciągiem następnych fascynujących przygód . I tak podczas jednej z wypraw eksploracyjnych dotarliśmy w okolice Liceum Ogólnokształcącego nr.1 przy Wałach Piastowskich , w miejsce gdzie stoi obecnie milicyjny transporter Skot . Tuż obok przy chodniku usytuowane jest wejście do schronu przeciwlotniczego, który mieści się pod obecną siedzibą Solidarności . Wejście wiodło schodami w dół do metalowych gazoszczelnych drzwi i otworu w ścianie który miał podobne zamknięcie. Drzwi były zamknięte lecz ów otwór był nie domknięty i w to nam graj , cóż z okazja do następnej przygody. Ponieważ nie mieliśmy przy sobie żadnego oświetlenia ani zapałek postanowiliśmy wejście sprawdzające odłożyć na dzień następny po uprzednim zaopatrzeniu się w latarki . Nazajutrz po lekcjach pojechaliśmy tramwajem do wyżej wymienionego miejsca i przez niedomknięty otwór dostaliśmy się do środka .Pomieszczenie schronu było prawie puste nie licząc paru starych mebli biurowych . Po obejściu całego bunkra i zajrzeniu w każdą dziurę znudzeni i zawiedzeni faktem iż nic ciekawego nie znaleźliśmy , podpaliliśmy znajdujące się w jednym z pomieszczeń biurko. Pokręciliśmy się jeszcze po schronie do czasu gdy dym z płonącego mebla nie zaczął nam utrudniać oddychania więc ewakuowaliśmy się tą samą drogą jaką dostaliśmy się do środka ,okopceni i śmierdzący wędzonką . Po wydostaniu się na powierzchnię z satysfakcją spoglądaliśmy na dym wydobywający się z komina wentylacyjnego usytuowanego tuż przy samym wejściu (stoi tam do dnia dzisiejszego). Nasyciwszy oczy efektem dobrze wykonanej roboty udaliśmy się na nieodległy przystanek tramwajowy i udaliśmy się do naszego gniazda rodzinnego . Po tygodniu powróciliśmy na miejsce „zbrodni ”lecz wejście do środka było już zamknięte . :mrgreen:
I to by było na tyle .
CDN…
Jurek .

wieczor-przykk.jpg
Plik ściągnięto 16417 raz(y) 42,05 KB

_________________
Jurek
 
Marek Z 

Dołączył: 12 Sty 2004
Posty: 1753
Wysłany: Czw Lut 23, 2012 11:13 pm   

totenkopf1956 napisał/a:
Ciąg dalszy wspomnień dotyczący ul. Wiślnej , jej mieszkańców , miejsc i wydarzeń oraz bliższej i dalszej okolicy...


Noo... nareszcie.. :zgooda:
A swoją drogą gratuluję DANIE udanych negocjacji. :)
 
Dana 

Dołączyła: 30 Gru 2010
Posty: 266
Wysłany: Pią Lut 24, 2012 12:05 pm   

:braawo:
Zanim Christa stworzył Kajtka i Koka był francuski Asterix. Wychowałam się oglądając (tylko oglądając :II ) tony komiksów francuskojęzycznych należących do kuzynów. Kajtka i Koka w tych czasach co i Ty czytywałam z pożyczonych od koleżanki zeszytów, spuchniętych od wklejonych pasków gazetowych. Potem kupowałam kolorowe wydania Kajka i Kokosza dla swojej córki, ale dla mnie to już nie było TO. Asterixowi pozostałam wierna i mam komplet polskojęzycznych wydań.
 
Sbigneus 
wiarus


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 249
Wysłany: Pią Lut 24, 2012 4:12 pm   

Jerzy, tata gasił a synek podpalał. Dobre !! :haha:
_________________
Pości i pości.Nawet jak nie ma postu.
 
totenkopf1956 
Jurek


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 766
Ostrzeżeń:
 2/4/6
Wysłany: Pią Lut 24, 2012 6:26 pm   

Nie jestem piromanem i nigdy nim nie byłem oraz nie moim pomysłem było podpalenie nieszczęsnego biurka jednak faktem jest iż się tam znajdowałem i cała sprawę z poświęceniem (jak Donald ) biorę na klatę . :mrgreen:
Co do Kajtków Majtków to interesowałem się nimi w okresie gdy była publikowana seria o przygodach w kosmosie (był to chyba rok 1968 – 1970 ) , lecz uważam iż lepsze były wszystkie wydane przed serią kosmiczną . Późniejsze przygody Kajka i Kokosza w ogóle mnie nie interesowały . Myślę iż szkoda było weny twórczej autora lecz być może się mylę (z gustami się nie dyskutuje) . Natomiast późniejsze wydania zeszytowe nie dorównywały tym drukowanym w odcinkach , dlatego iż były skróconymi wersjami tych gazetowych .Co do spuchniętych zeszytów to Dano masz rację nasze wyglądały identycznie . Mój pierwszy kontakt z profesjonalnym komiksem nastąpił w wieku 6 lat gdy jeden ze strażaków podarował mi opowieść o załodze pojazdu kosmicznego na planecie zamieszkałej przez piękne kobiety i przystojnych mężczyzn odzianych w lamparcie skóry . Niektóre ilustracje pamiętam do dzisiaj .Wydanie było anglojęzyczne lecz o dziwo drukowane w Polsce w Gdańskich Zakładach Graficznych , a ponieważ żona owego strażaka była pracownicą tej drukarni stąd ten prezent .Komiks ten utkwił w mej pamięci na całe życie . :dziadek:
Pozdrawiam Jurek .

Bez tytułu.bmp
Plik ściągnięto 16343 raz(y) 93,35 KB

_________________
Jurek
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Dawny Gdańsk Strona Główna

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template subTrail v 0.4 modified by Nasedo. adv Dawny Gdansk